górne tło

Z sercem na dłoni

Dwa patrole strażników miejskich oraz dwa zespoły pielęgniarsko-lekarskie odwiedziły ostatniej nocy osoby bezdomne oferując im pomoc. W trakcie 11-godzinnej służby z Fundacją „Przystań Medyczna” udało się dotrzeć do 62 miejsc i udzielić pomocy 40 osobom.

Podział ról był jasny: strażnicy jadą przodem i wskazują miejsca, w których osoby bezdomne mają swoje prowizoryczne domy. Medycy jadą za nimi, a później w asyście funkcjonariuszy udzielają pomocy potrzebującym. 

Pierwsza pomoc zostaje udzielona kobiecie z rozległą raną na nodze. Jest w kiepskiej kondycji, nie może chodzić o własnych siłach, a ma zaledwie 43 lata. W polowych warunkach pielęgniarze odkażają ranę i zakładają opatrunek. Na koniec strażnicy przynoszą zgrzewkę wody i ruszają dalej. 

Potem wizyta w ruinach starego hotelu. Wilgoć i zapach stęchlizny odrzuca. Strażnicy ostrożnie wchodzą do ,,pokoi” i szukają potrzebujących. Po chwili zza rogu wychyla się starszy mężczyzna i pokazuje opuchniętą, obolałą nogę. Ma problemy z czuciem. Nie jest w stanie usiąść na podłodze, więc inny bezdomny organizuje dla niego krzesło, dzięki czemu medycy spokojnie mogą przyjrzeć się kończynie i postawić diagnozę. Staruszek dostaje leki i zgrzewkę wody. 

Potem patrol kieruje się w stronę bunkra przy Wańkowicza. W lasku znajdują się 3 osoby. Początkowo odmawiają pomocy, ale po chwili namysłu jeden z nich pokazuje ręce. Gołym okiem widać, że zmiany na przedramionach są oznaką stanu zapalnego. Dostaje leki i witaminy. 

Kolejny przystanek jest na Sołtysowskiej. W pustostanie przebywają 3 osoby. Każda z nich uskarża się na jakieś dolegliwości. Jednak najgorzej sytuacja wygląda u starszego pana. Ma bardzo wysokie ciśnienie, słania się na nogach. Strażnicy wraz medykami nakłaniają go, żeby zgodził się na przewiezienie w ciepłe miejsce. Początkowo odmawia, ale po namyśle zgadza się. Zostaje przewieziony do noclegowni przy ul. Makuszyńskiego. 

Takich historii, jak te opisane było wiele. W trakcie wieczorno-nocnego objazdu strażnicy doprowadzili medyków do większości znanych im miejsc przebywania osób bezdomnych, a każdej wizycie towarzyszyła cierpliwa rozmowa i fachowa pomoc medyczna.